Witajcie. Wybaczcie, że tyle nie pisałem, ale nie miałem czasu. Dzisiaj wstałem rano o 6, gdyż jeździliśmy na zakupy.. i kończyliśmy się pakować. Jutro nad ranem lecimy do Polski :) będę w kraju do końca wakacji. Najpierw pojedziemy do Zamościa do dziadków, gdzie zamieszkamy u nich. Następnie rozpakujemy się i udamy się do reszty rodziny. Wieczorem planujemy zrobić grilla :) a ja zabieram ze sobą swojego najlepszego przyjaciela Paula. Ostatnie 4 lata jakie spędziliśmy razem bardzo nas do siebie zbliżyły. Obydwoje uczestniczyliśmy w wypadku, w którym zginęły bardzo bliskie nam osoby. Jednak o tym jeszcze kiedyś napiszę. Byliśmy ze sobą w tych dobrych i w tych tragicznych chwilach. Czyli na dobre i złe. Pomógł mi odnaleźć się w Nowym Jorku, dlatego ja chcę mu pokazać jak wyglądało kiedyś moje życie. Ja chcę.. mu się odwdzięczyć.
Od dzisiaj będę czasami w notkach publikować zdjęcia :) Właśnie na tej ulicy leży Central Park, prawie codziennie tędy chodziliśmy hehe.. I aż łezka mi się w oku zakręca.. Gdy znowu wspomnieniami wracam do tego wszystkiego. Tyle wrażeń, emocji. Pamiętam kiedyś, jak bawiąc się w tym parku znaleźliśmy małą dziewczynkę, która płakała. Miała z 3 latka.. i była zupełnie sama. Wtedy oblecieliśmy cały park w poszukiwaniu jej bliskich. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. :) albo.. gdy z znajomymi nie raz się wygłupialiśmy hehe. kupowaliśmy najtańszą oranżadę i zakładaliśmy się, kto jak najdłużej wytrzyma z buzią pełną picia :) wtedy się popychaliśmy, ganialiśmy, wygłupialiśmy, tańczyliśmy, aby ci co jeszcze mają oranżadę w buzi.. żeby przegrały. Wtedy, gdy ktoś nie dawał już rady.. to specjalnie wszystko wypluwał na innych.. eh kurcze.. to trzeba przeżyć. Inaczej tego nie da się opisać. Tyle radości w tak banalnej zabawie.Po tym wszystkim cali mokrzy.. czekaliśmy tylko, kiedy wyschniemy.. ale nie raz próbowaliśmy przez miasto dostać się do domu. Jak ludzie się wtedy na nas patrzyli.. my tacy mokrzy i cali rozbawieni.
Nie raz podczas zajęć udawaliśmy się wraz z nauczycielami na zajęcia w terenie, podczas których robiliśmy różne prace na rzecz miasta :) to ja zawsze z Marcinem i nasza paczkę i Paulem uciekaliśmy stamtąd :D Potem wracaliśmy zawsze przed nauczycielami i udawaliśmy, że ciężko pracujemy hehe :D a tak naprawdę to chodziliśmy na hot dogi i cole do baru itp.. czy siedzieliśmy pod fontanną i nasłuchiwaliśmy, jak ludzie tam grają i śpiewają, a my jedliśmy lunch. Nigdy nas nie przyłapali jeszcze nauczyciele hehe
Właśnie a propo lunchu :) to zawsze tutaj udawaliśmy się do baru. Nie dlatego, że blisko domu :) ale poprostu było tutaj najtaniej i w dodatku miła obsługa. Nie raz właścicielka siadała z nami i rozmawialiśmy. Było bardzo miło. Najczęściej chodziliśmy tam w piątki po zajęciach i siedzieliśmy do bardzo późna. Wszyscy przychodzili. Nasi koledzy ze szkoły i z okolicy. Graliśmy tam w karty, w bilarda :) i popijaliśmy cole.
Jak teraz wracam wspomnieniami do tych chwil eh :) chciało by się więcej. Wiem, że w Polsce może być również fajnie. Dlatego nie mogę się doczekać już jutra. Byłem z tata i młodszą siostrą dzisiaj na zakupach. A zaraz idę z Paulem. Chcę kupić sobie aparat :) i walizkę. Ma torbę, ale nic mu się tam nie mieści. Jest dla mnie on niczym brat. Po tym, gdy jego siostra zginęła w tamtym wypadku.. chłopak wpadł w depresje. Też było mi ciężko, bo byliśmy parą z Laną, ale starałem się.. nie pokazywać tego Paulowi, aby się całkowicie nie załamał. Pamiętam, że tamtego dnia nasz świat się zmienił.. eh kurcze.. miałem o tym nie pisać... więc dlatego już uciekam. Zaraz idę właśnie do niego. Mam mu pomóc ubrania jeszcze dobrać, bo nie ma pojęcia jaka pogoda w tym czasie w Polsce może być. Sam zbytnio nie wiem, ale z tego co oblukałem w internecie.. to są niezłe upały. Oznacza to, że będziemy jeździć nad polskie jeziora :D o tak.. uwielbiam je. A teraz naprawdę uciekam. 3majcie się i dziękuję wszystkim czytelnikom za miłe słowa ! pozdrawiam