wtorek, 18 września 2012

Ale to już było.. i nie wróci więcej..

Tak siedzę i myślę co by Wam napisać. Nawet nie wiem od czego zacząć. Wiem, że chciałbym być z Wami szczery, dlatego może zacznę od początku. Jest mi bardzo ciężko, tym bardziej, że życie mi nie sprzyja, los chyba odwrócił się ode mnie.. Kilka dni temu, gdy byłem na spacerze w Central Parku z Spankim.. zostałem napadnięty. Stało się to tak nagle. Położyłem plecak na murku, przy fontannie i wziąłem psa na ręce. Odwróciłem się i zobaczyłem, że ktoś podbiega.. i szarpnął mój plecak. Oberwało mi się w twarz z pięści, że aż się wywróciłem. Nie miałem szans w ogóle. Ludzie próbowali ich gonić, ale się nie udało. Chwila.. i już zniknęli za drzewami. Nie wiedziałem co robić. Usiadłem sobie na murku.. i aż się popłakałem. Siedziałem tam bardzo długo. Myślałem nad swoim życiem.. nad tym wszystkim co mnie spotkało. Zastanawiałem się, dlaczego Bóg.. dał mi taką lekcje.. po co wysłał mnie do Nowego Jorku ? skoro.. i tak.. nic mnie tutaj dobrego nie spotkało. Straciłem najważniejsza osobę w swoim życiu. To mnie najbardziej zmieniło. W dodatku.. pożar domu, który wynajmowaliśmy na początku. Tez było ciężko, trzeba była zacząć oszczędzać.

Tamtego dnia.. załamałem się.. siedziałem sobie w Parku i zastanawiałem się co dalej. Wszystko co miałem straciłem. Rodzina mieszka na innym kontynencie, a najlepszy przyjaciel już od kilkunastu dni się nie odzywa. Trochę się wtedy nad sobą użalałem. Nie miałem z kim pogadać. W końcu.. gdy sobie tak siedziałem.. podeszła do mnie starsza pani. Znałem ją, bo zawsze kupowaliśmy u niej lody. Powiedziałem jej co sie stało, a ona kazała mi iść na policję. Nie miałem nic, ani dokumentów, ani pieniędzy, ani kluczy do domu. Jedyne co mi zostało.. to telefon. Nim dodarłem na policje.. był już wieczór. Zablokowali oni moje karty i dokumenty. Jednak.. moje konto zostało.. już wyczyszczone. Zostałem z niczym. Wróciłem pod dom.. i czekałem na dzielnicowego, żeby pomógł mi dostać się do domu. Wymienił mi zamki. Byłem taki wykończony. Bałem się zadzwonić do rodziców i powiedzieć im o wszystkim. Jednak u nich była już noc, więc odpuściłem. No ale rano mi się oberwało. Rodzice na mnie bardzo mocno nakrzyczeli. Było mi smutno. Cały dzień siedziałem w domu, w swoim pokoju. Patrzyłem w ściany.. i sobie wszystko przypominałem.. Całą moją historię z Nowym Jorkiem, a także z blogiem.

Tak przez kolejne dni.. siedziałem w domu. Myślałem.. bardzo dużo myślałem.. Do czasu.. gdy.. dostałem e-maila od Paula. Napisał mi.. no właśnie.. eh :( .. że w tym roku nie planuję wrócić do USA. Został w Brazylii. Zabolało mnie to. Tylko tyle napisał, nic więcej. I faktycznie.. wszystko co miałem straciłem. W tamtym momencie.. zacząłem się pakować. Postanowiłem wrócić do domu. Ostatnie.. dni moje.. polegały.. na sprzątaniu. Szukałem także.. osób, którym mógłbym wynająć nasze mieszkanie. W trakcie.. mieszkania w NY.. wykupiliśmy własny dom. Tak też się stało.. znalazłem. Od nowego tygodnia się już wprowadzą nowi mieszkańcy. Zacznie się nowa historia.

Tak szczerzę.. to pisze tą notką, aby się z Wami pożegnać. Za kilka dni mam lot do Polski. Rodzice mi wszystko załatwili. Namawiają mnie, abym zaczął w Polsce wszystko od nowa. Nowe studia, nowi znajomi. Ale po co mi to wszystko? nie chcę nowego życia. Zobaczymy jak to będzie. To jest moja ostatnia notka na tym blogu. Żegnam się z Wami z całych sił.

Bloga zostawię. Żebym mógł sobie do niego wracać.. i sobie to wszystko wyobrażać, przypominać. Jest mi niesamowicie ciężko. Wczoraj pożegnałem się z przyjaciółmi.. i w tym tygodniu.. czeka mnie tylko to, same pożegnania. Myślę, że napisałem Wszystko to co chciałem. Przykro mi, że Was zawiodłem. Chcieliście poznać.. chłopaka z Nowego Jorku, a nie przeciętnego chłopaka z małego miasteczka z Polski. Ale te wielkie miasto mnie nigdy nie zmieniło, jedynie nauczyło mnie wielu rzeczy. Przede wszystkim stałem się silny ! Kocham Was.. i już tęsknie :( bye !

~ pisał zwykły chłopiec.. który niegdyś.. posiadał.. wiele marzeń, był pełen nadziei. Teraz.. życie się z niego ulotniło, a on powoli wygasa....

32 komentarze:

  1. :(((((
    Jak to czytałam to aż się popłakałam :C . Bardzo mi przykro z powodu tego co się stało jak i również dlatego że już nie będziesz pisał. :( Mam nadzieje że życie Ci się kiedyś ułoży :). Nie zapomnę o Tobie i będę tęsknić za tymi notkami :c. Wierzę w Ciebie i zawsze będę trzymać za Ciebie kciuki :) Powodzenia ~! <3
    Daria :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hey,
    strasznie mi przykro,że tak się stało.na prawdę.nie pisze tego tylko po to,żeby Cię pocieszyć...czasem los musi nas tak doświadczać.prawdopodobnie po to,żebyśmy kiedyś byli silniejsi i wierzyli w siebie.poznaliśmy Twoją historię.dziękuje,że chciałeś się z nami nią podzielić!nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym z Tobą porozmawiać w cztery oczy...też jestem zwykłą dziewczyną.zwykłą osobą która ma marzenia ale wie,ze ich nie spełni.niestety.nie poddawaj się.zawsze można zacząć wszystko od nowa i gdzieś indziej zacząć życie.zobacz udało Ci się odnaleźć w USA to uda się i w PL.jestem pewna,że nie tylko ja uważam,że jesteś bardzo wartościowym człowiekiem.mimo przeciwności losu Ty świetnie dajesz sobie radę. nie zapominaj o nas tutaj! może odezwij sie tutaj jak już będziesz w Polsce.napisz czasem co u Ciebie.przecież my będziemy czekać ! trzymaj się kolego ; )
    Kasia.R

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że zamykasz bloga. Wielka szkoda. Jabym była tam z Tobą w NY, to bym Cie przytuliła, wysłuchała i po prostu porozmawiała o wszystkim ;)

    Nie musisz usuwać bloga, bardzo chętnie będę czytać bloga dalej, bo nie czytam go żeby poznać życie w Nowym Jorku, tylko, żeby poznać Twoją historię. I Twoja historia, sposób pisania i to wszystko sprawiły, że to czytam, a nie to, że miszkasz w Nowym Jorku. Wrócisz do Polski i dalej tak samo chęnie czytłabym Twojego bloga.

    Zastanów się nad tym. Nieważne gdzie mieszkasz, dalej jesteś soba. A Ciebie polubiłam "czytać" i .. Po prostu zastanów się nad tym..

    Kolejny raz osoba z którą się "zżyłam" czytając jej bloga chce go zostawić.. :C

    Pozdrawiam gorąco, i całuje. TyŚka

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest mi bardzo przykro... :c Będzie mi bardzo brakowało tego bloga. Był dla mnie wszystkim. Nie piszę tego tylko dla picu... piszę to na poważnie. Wydawałeś się świetnym chłopakiem z marzeniami i wspaniałym życiem w NY... pozory mylą ...niestety. Strasznie żałuję że nie jestem teraz tam z Tobą. Pocieszyłabym Cię i wszystko byśmy ułożyli... Jesteś w bardzo trudnej sytuacji, ale pamiętaj... NIE PODDAWAJ SIĘ.! <3 wszystko się jeszcze ułoży. Nie przejmuj się Paulem... zrobił co serce mu kazało... jeśli jest twoim najlepszym przyjacielem nie zapomni o Tobie. Zawsze będę Cię pamiętała. Twoja GARGAMELKA <3 ;*;* :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hey.
    Rzeczywiście mógłbyś czasami napisać co u Ciebie. Kochamy Cię, wiesz? Jesteś wspaniałą osobą i na pewno każdy z czytelników uważa Cię za swojego przyjaciela.
    Od lipca codziennie wchodziłam tu rano i wieczorem żeby sprawdzić czy czasami nic nie napisałeś... płakać mi się chce jak pomyślę, że nowej notki już nie będzie, ale to Twoja decyzja. Jednak ja i pewnie jeszcze wiele osób chciałoby wiedzieć co się dzieje z kimś, kto zostawił tu część siebie, więc chociaż raz na miesiąc napisz czy wszystko jest dobrze.
    Będe tęsknić. Powodzenia w Polsce. :*
    Patti.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej.. Przykro nam że to już koniec Kochaliśmy Cie i nadal kochamy. Czytając te notke poplakałam się. Mam nadzieję że wszystko Ci sie ułoży powodzenia .. Napisz czasami co u Ciebie będzie nam wtedy bardzo miło Żaneta

    OdpowiedzUsuń
  7. Pożegnania, są naturalną częścia naszego życia, tak jak powroty. Nie zamykaj sobie furtki powrotu do pisania na blogu, moze jeszcze kiedys za jakiś czas, gdy wszystko się jakoś wyprostuje znow będziesz miał ochote coś napisać. My wszyscy chcieliśmy poznać Twoją historie, a nie jakiegos tam chłopaka. To Twoje zycie, toczy się jak toczy i dzięki temu jest unikatowe. Na zawsze pozostaniesz w naszych sercach jako człowiek obok ktorego nie przechodzi się obojętnie. Myśle że wszyscy tu, bedą wpadac na bloga w nadzeii że napisze, że wszystko się zmienia w Twoim życiu na plus. Jak bedziesz w Warszawie i nie koniecznie bedziesz chcial od razu wracac do domu to napisz cos się wykombinuje margo7821@gmail.com ;) Będziemy tesknić, a co bedzię z Twoim psiakiem, myslales juz o tym?
    "gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo"
    Pamiętaj nigdy sie nie poddawaj.
    M.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie opuszczaj bloga,nie warto ! Nas to nie obchodzi czy jesteś z NY czy z małego miasteczka w Polsce.Przecież to nic nie zmieni i nadal możesz pisać o czym tylko chcesz :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejo :)
    Wiesz odkąd tylko znalazłam Twojego bloga codziennie wchodziłam by sprawdzić co u cb :) może nie udzielałam się za bardzo, ale naprawdę poczułam się jakbym Cię znała.
    Przykro mi, że spotkało Cię coś takiego... nie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji....ale najważniejsze, byś się nie poddawał. Dla nas a przynajmniej dla mnie nie jesteś zwykłym chłopcem, bo nie każdy zwykły chłopiec potrafił by sobie z tym wszystkim poradzić :)
    Trzymaj się Natan i nie wygasaj co ;) odezwij sie co u ciebie słychać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurde Stary..na początku myślałem że to fake i osoba pisząca tego bloga ma wielką wyobraźnie ale teraz mam świadomość że się myliłem..

    Szkoda zmarnowanej szansy w USA bo wielu ludzi marzy się coś takiego ale co ja tam mogę wiedzieć..nie jestem na twoim miejscu..Ale myślę że powinieneś się podnieść i pokazać że masz "jaja" i że sam też możesz sobie poradzić..Chociaż także możesz wrócić do Polski mimo wszystko to piękny kraj i zawsze powinien zostać w twoim sercu..Ale sądzę że powinieneś tam zostać i powalczyć jeszcze trochę chociaż o swoje !

    Powiem ci jedno..: "Keep Movin' On"
    przesłuchaj : http://www.youtube.com/watch?v=ChXlPd0H1MU

    (oraz dodam że chciałbym znaleźć się w twojej sytuacji i się sprawdzić..ale też jestem młody więc jeszcze wszystko przede mną..)

    trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ci współczuje,każdy z nas przeżył coś strasznego i skoro ja dałam rade wyjść z ciężkiej depresji po tym jak moja rodzina...zostawiła mnie,to ty dasz rade sobie w Polsce,też jestem z małego miasta i ciesze się z tego.Trzymam za ciebie kciuki ;)

    PS.Pisz bloga, dalej chętnie go czytam,także dlatego,że pomagał mi kiedy dalej spotykałam się z psychologiem.

    Kasia,lubuskie.

    OdpowiedzUsuń
  12. jak to Miłosz napisał w swoim wierszu pt. "Pożegnanie" - "(...) nie zostaje nic. Tylko trud męskiego wieku, bruzda losu na dłoni, tylko trud, nic więcej". Natanie nie poddawaj się! Spełniaj marzenia, bo nikt tego za Ciebie nie zrobi. Rób to, co sprawa Ci przyjemność. Życia za Ciebie nikt nie przeżyje. A jeśli tylko przestaniesz na siłę szukać szczęścia - los natychmiast się do Ciebie uśmiechnie. Życzę powodzenia i jestem pewna, że jeszcze będzie genialnie!

    OdpowiedzUsuń
  13. "Don't let go. Never give up, it's such a wonderful life."

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytałam Twojego bloga od początku. I kiedy to robiłam, wydawało mi się jakbym czytała jakąś książkę, jakby to nie była prawda. Twoja historia jest tak... niesamowita, że ciężko jest uwierzyć że to wszystko działo się naprawdę. Jestem pod wrażeniem tego wszystkiego. Uważam, że jesteś naprawdę dzielny i podziwiam się. Na Twoim miejscu nie wytrzymałabym tego wszystkiego. Ale dasz radę. Wierzę w Ciebie ja, jak i napewno wszyscy Twoi czytelnicy. Spotkało Cię wiele... nieprzyjemnych sytuacji, i jest mi przykro z tego powodu, bo uważam, że nie zasługujesz na to. Ale zobaczysz, że wszystko się ułoży! Wrócisz do Polski, wyjdziesz na prostą. Zyskasz nowych przyjaciół, polepszy się. Nie wiem nawet kim jesteś, ale czytając to wszystko, widać że jesteś niezwykłym chłopakiem. Rozumiem, że nie chcesz wracać do tego co było, kończysz z blogowaniem... Ale napisz post za jakiś czas. Za miesiąc, może nawet za kilka. Napisz co się zmieniło, jak wygląda Twoje życie.
    I pamiętaj: PO DESZCZU ZAWSZE WYCHODZI SŁOŃCE! (http://www.youtube.com/watch?v=S-f3ssYk2aw) Czasami jest źle, ale później musi być dobrze. Sama nie raz się o tym przekonałam.
    Pozdrawiam, życzę powodzenia i wszystkiego dobrego! WE LOVE YOU!

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej, również czytałam twojego bloga i tak sobie myślę... Żegnasz się z "nami czytelnikami" :P w taki sposób jakby zależało wszystkim tylko na tym gdzie mieszkasz. Na pewno to zaciekawiło do przeczytania pierwszej czy drugiej notki, ale przywykliśmy do Ciebie tak myślę i nie jest dla nas istotne gdzie mieszkasz. Więc jeśli zawieszasz bloga tylko z powodu zmiany miejsca zamieszkania to może przemyśl to jeszcze :). Dla mnie nie jesteś "zwykłym chłopcem", a raczej wzorem człowieka, który walczy z przeciwnościami losu. Od początku podziwiałam Cię za odwagę i mam nadzieję i życzę Ci tego z całego serca żeby tej odwagi nie zabrakło Ci na nowy akapit, czy rozdział Twojego życia.
    Trzymaj się. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. ej sorry, ale ja ci jakos nie wierze w ta opowiesc.

    OdpowiedzUsuń
  17. ja też jestem trochę niedowiarkiem..Blog by zyskał na autentyczności gdybyś jakieś dowody dał..

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej Natan :) Mam do cb dwa pytanka :D mianowicie Czy pokażesz swoją twarz? Drugie pytanie : Czy reklamujesz jakoś swojego bloga? :D pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  19. dajcie mu spokój. ogarnijcie się.
    Patti

    OdpowiedzUsuń
  20. Tak mi przykro ;( Ale warto mieć nadzieję. ;) Marzenia się spełniają. ;D Mam nadzieję że wszystko ci się ułoży.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja również nie do końca w to wszystko wierze. Trochę tam pomieszkałeś, jakieś zdjęcia gdzie można też Ciebie zobaczyć na pewno masz, gdybyś pokazał blog zyskałby na autentyczności :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Przepraszam moze się myle ale też zaczynam wątpić w autentyczność tego bloga ... jakieś to troche nierealne ze po kradzieży siedziałeś na murku wiedząc ze w plecaku sa twoje rzeczy ... zamiast od razu isć na policje ... przepraszam ze jestem taka podejrzliwa ale jak dla mnie to troche...no nierealne ://

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wlasnie, szczegolnie ze miales przy sobie telefon, mogles od razu zadzwonic na policje zeby zablokowali twoje karty.

      Usuń
    2. nie chcę się tłumaczyć, ale to jest nie realne.. żeby przez telefon zablokowali moje karty, musieli przecież jakoś potwierdzić moją tożsamość, a przez telefon to jest nie realne. Poza-tym w tamtym momencie nawet mi to nie przyszło do głowy.

      Usuń
    3. no właśnie...jakim cudem zablokowaliby mu karty przez telefon?! tak się nie da ... zastanów się troche...

      Usuń
  23. Natan! Trafiłam na Twój blog przypadkowo, chcąc poczytać czegoś w necie o NY i stwierdzam, że jest FANTASTYCZNY! I TY JESTEŚ SUPER! Ale do rzeczy! Jestem trochę starsza od Ciebie i już wiele razy w życiu dostałam po tyłku! Chłopie, tak to jest, że "raz z tarczą, a raz na niej"! Nie możesz się załamać! Tak jest najłatwiej, ale tak nie robią dzielni ludzie, a Ty taki jesteś! W życiu po burzy zawsze jest słońce. Jest Ci trudno, bo zostałeś sam, a nie jest łatwo samemu stawiać czoło codizenności (uwierz, wiem, co mówię!). Za chwilę wszystko się ułoży, zobaczysz! Przetrzymaj trudny okres. Dasz radę, jestem pewna! I pamiętaj, co nas nie zabije to nas wzmocni!!!!!!!
    P.S. A przede wszystkim nie myśl nawet o powrocie do polskiego grajdoła! Pobyt prze chwilę u rodziny, to nie szara polska, zacofana rzeczywistość! Z Twoją wrażliwością i otwartością nie masz czego szukać w tym kraju agresywnych frustratów!
    Kaśka

    OdpowiedzUsuń
  24. Po przeczytaniu tej ostatniej, "pożegnalnej" notki, chciałam bardzo napisać coś, coś z sensem. Wielokrotnie pisałam i usuwałam kolejne linijki tekstu..

    Nie mów, że My-Czytelnicy, zawiedliśmy się na Tobie, bo to nie prawda. Twój blog ma tytuł "Moje niesamowite życie w NY" i takie było! Ale nie to jest najważniejsze, uwierz. Mnie oczarowała Twoja osoba, wrażliwość z jaką piszesz i skromność. To dla Ciebie wchodziłam na tego bloga, żeby poczytać co masz do powiedzenia na dany temat. To Ty nadałeś swojemu życiu niezwykłości, bo sam jesteś NIEZWYKŁY. I tylko to się tak naprawdę liczy.

    Ostatnio czytam książkę "Samotność w sieci", w której z pewnym momencie pojawiają się słowa: " Dlaczego Cię to spotkało? Dlaczego Ona Ci umarła? Anioły przecież nie umierają..." Smutne, ale prawdziwe. Podniosłeś się po śmierci ukochanej, dasz radę przejść wszystko. Kiedyś spotkasz Tą Jedyną i będziesz wiedział dlaczego Twój los potoczył się tak, a nie inaczej.

    Nie interesuje mnie jak wyglądasz, czy masz fb, gg czy skype'a. Tu, opisując swoją codzienność, przeżycia pokazałeś, ze jesteś jedyny w swoim rodzaju. Na początku chciałam Cię prosić, żebyś pisał dalej bloga, ale potem stwierdziłam, że nic na siłę, bo to bez sensu..Może kiedyś wrócisz do tego? Możesz byś pewien, że będę jedną z wielu osób, które będą tu regularnie zaglądać w poszukiwaniu nowych notek :)

    Trzymaj się, Densmile :*

    P.S. Wspominałeś, że przyjaciele Cię zostawili. Co prawda to nie to samo, ale zawsze masz Nas! :D

    OdpowiedzUsuń
  25. to pewnie kolejny, zbędny komentarz.. osobiscie jak i pewnie wiele osob wole czytac o Twoim zyciu nie wazne czy w Polsce czy w NY.. skoro piszesz 'juz tesknie' to prosze, kontynuluj bloga, albo zaloz nowego PROSZE. wiele osob Cie czyta.. rozumiem jesli nie chcesz.. ale prosze, przemysl to jeszcze, poki my jestesmy..

    OdpowiedzUsuń
  26. Natan, czytam Twojego bloga od początku, i nie raz płakałam przy różnych Twoich słowach i wpisach. Wiele przeżyłeś, i jestem pod wielkim wrażeniem Ciebie, że dałeś sobie radę, stawiłeś czoła wyzwaniom. Rzadko można spotkać kogoś takiego jak Ty. Całkowicie wierze we wszystko co napisałeś. Życzę Ci szczęścia w dalszym życiu. Miło było czytać.

    P.S. A co ze Spankim? Bo nie napisałeś czy coś mu się nie stało? A ja uwielbiam wszystkie zwierzęta, a szczególnie psy ;))

    OdpowiedzUsuń
  27. aż mi się płakać chce .. naprawde przykro mi , że spotkało Cię tyle złego . niestety raz mamy pod górke raz z górki ;< ale dużo juz przeżyłeś i dałeś rade , teraz też napewno dasz , wierze w Ciebie ! nie martw się , wszystko się jakos ułozy , jestes młody , całe życie przed tobą , mysle , że w Polsce szybko znajdziesz prace zwłaszcza że znasz angielski także nie martw się , a i możesz iść tez tutaj na studia ;) mam nadzieje , że wpadniesz tutaj i napiszesz jak Ci się układa . trzymaj się i trzymam za Ciebie kciuki ;*

    K.

    OdpowiedzUsuń
  28. aa i jeszcze jedno nie ważne skąd jesteś czy z nowego yorku czy chłopakiem z małego miasteczka , chcemy poznać historiie o Tobie !;)


    K.

    OdpowiedzUsuń
  29. Co?! To już koniec?! A ja dopiero wczoraj wywęszyłam tego bloga w sieci i dodałam go do "ulubionych"! To nie może być koniec! Proszę Natan! Miło się czyta Twojego bloga. Każdą Twoją historię mam przed oczami. Próbowałam dzisiaj w pracy opowiedzieć Twoją historię, ale niestety płacz mi na to nie pozwalał;) Szkoda, że wróciłeś do Polski bo ja się właśnie wybieram do NYC. Sama. I myślałam, że znalazłam sobie tam już pierwszego przyjaciela ;) Pozdrawiam i życzę mnóstwo pięknych chwil. Należą Ci się;)

    OdpowiedzUsuń