W końcu mam okazję, aby napisać coś na blogu. Ostatnio nie miałem czasu, bo w domu odbyła się rodzinna kolacja.. która nie przypadła mi do gustu. Nie chcę być nie miły, ale moja rodzina ze strony taty.. robi wszystko, abyśmy zostali w Polsce. Jego bracia podczas kolacji.. powiedzieli, że znaleźli mu dobrze płatną pracę w kopalni. Gdy ja zobaczyłem jak babcia się cieszy pod nosem, gdy tato.. zaczął ich o nią wypytywać, bo oni tam pracują i wiedzą co i jak. Trochę poczułem irytację. Ale nic się nie odzywałem. Mama się patrzyła tylko na tatę i pewnie myślała sobie.. co on o tym uważa. Wiem, że nie mogę być samolubny.. ale mam wrażenie, że rodzice tak się zachowują. Kilka lat temu.. zabrali nas do obcego, całkiem innego świata. Praktycznie z góry narzucona decyzja. Jeżeli teraz.. będą chcieli zostać w Polsce.. to ja się do nich nie odezwę. To będzie nie w porządku. Znowu mam tutaj sobie życie na nowo układać? to trochę bez sensu. Przez to cały dzień miałem zepsuty. Jeszcze babcia mnie wkurzyła.. bo zaczęła się mojej mamy wypytywać.. czy mi to nie przeszkadza, że Paul jest inny.. że jest ciemny. Wkurzyła mnie. Jest stara, a taka wścibska.
Na szczęście szybko się tamten dzień skończył. W dodatku jeszcze przed tym rodzinnym spotkaniem.. wraz z Paulem i moim młodszym bratem i tatem.. udaliśmy się do sklepu na zakupy do biedronki. Siostry sprzątały w domu, a mama gotowała w kuchni. A tam.. niespodzianka. W trakcie zakupów spotkałem swojego starego przyjaciela i przyjaciółkę. Stojąc przy półce z słodyczami.. dostrzegłem ich. Podszedłem z Paulem do nich i powiedziałem 'oo cześć Wam'.. i tak się uśmiechnąłem do nich. A oni mnie olali. Eh.. szkoda gadać. odwrócili się i nawet nic.. zero reakcji. To spoko.. nie będę płakać z tego powodu. Bylismy tam godzinę.. tyle nakupowaliśmy. A ja Paulowi opowiedziałem, że to właśnie byli moi przyjaciele, ale na szczęście nie wszyscy.
Rozmawiamy we dwoje zawsze po angielsku, a na nas tylko dziwnie ludzie się patrzą. Miałem tego już dosyć. Paul powiedział mi, że moi znajomi się co chwile odwracali i patrzyli na nas.. i śmiali się. Wtedy zupełnie ich olałem. Gdy wyszliśmy ze sklepu i siedzieliśmy w samochodzie, praktycznie już odjeżdżaliśmy, to nagle zobaczyłem że 2 moich innych znajomych.. wbiega centralnie do biedronki. Gdy już wyjeżdżaliśmy z parkingu.. to nagle cała 4 wybiegła dosłownie ze sklepu. Chyba liczyli na to, że nas zobaczą i się pozbijają.
W domu zaczęliśmy pomagać mamie. Nagle ktoś zaczął robić sobie żarty i z 2 razy zadzwonił do drzwi i uciekł. Ale tak już bywa.. Jeden z gorszych dni. Cieszył mnie jedynie fakt, że następnego dnia mieliśmy wyjechać w góry. No i tak się stało. Wsiedliśmy w 2 samochody i ruszyliśmy. Jechał z nami także wujek. Ja siedziałem w samochodzie z Paulem i wujkiem i z jego 2 dzieci. No ale.. :D gdy dojechaliśmy.. to ja czułem się tragicznie. Bolała mnie ciągle głowa i brzuch. Dobrze, że chociaż Paul bawił się dobrze :) bardzo chciałbym, aby wspominał ten pobyt w Polsce bardzo dobrze. Powietrze i ciśnienie w górach mi nie służy. No ale na szczęście wracamy do domu :) Mieliśmy jechać nad Morze, ale niestety rodzicom coś wyskoczyło. Udamy się innym razem:) .. rozmawiałem.. z rodzicami o powrocie do Nowego Jorku, a oni powiedzieli, że będziemy musieli wrócić w połowie sierpnia jednak. Długo nie zostaniemy. Spadł mi kamień z serca. Jednak nie zostaniemy tutaj. Nie wiem, po co reszta rodziny.. miesza się w nasze sprawy. Wiem, że moi rodzice też tęsknią za bliskimi.. . no ale w takim razie.. powinni liczyć się z tym, gdy się wyprowadzaliśmy.
Wybaczcie, że tak narzekam.. Liczę, że mnie zrozumiecie. Teraz jedziemy do Łęcznej, ale później znowu do Zamościa do dziadków. Tam zostaniemy przez kilka dni. Uwielbiam to miasto :) tam tak życie wolno płynie. Postaram sie odezwać wkrótce. 3majcie się !
Na szczęście szybko się tamten dzień skończył. W dodatku jeszcze przed tym rodzinnym spotkaniem.. wraz z Paulem i moim młodszym bratem i tatem.. udaliśmy się do sklepu na zakupy do biedronki. Siostry sprzątały w domu, a mama gotowała w kuchni. A tam.. niespodzianka. W trakcie zakupów spotkałem swojego starego przyjaciela i przyjaciółkę. Stojąc przy półce z słodyczami.. dostrzegłem ich. Podszedłem z Paulem do nich i powiedziałem 'oo cześć Wam'.. i tak się uśmiechnąłem do nich. A oni mnie olali. Eh.. szkoda gadać. odwrócili się i nawet nic.. zero reakcji. To spoko.. nie będę płakać z tego powodu. Bylismy tam godzinę.. tyle nakupowaliśmy. A ja Paulowi opowiedziałem, że to właśnie byli moi przyjaciele, ale na szczęście nie wszyscy.
Rozmawiamy we dwoje zawsze po angielsku, a na nas tylko dziwnie ludzie się patrzą. Miałem tego już dosyć. Paul powiedział mi, że moi znajomi się co chwile odwracali i patrzyli na nas.. i śmiali się. Wtedy zupełnie ich olałem. Gdy wyszliśmy ze sklepu i siedzieliśmy w samochodzie, praktycznie już odjeżdżaliśmy, to nagle zobaczyłem że 2 moich innych znajomych.. wbiega centralnie do biedronki. Gdy już wyjeżdżaliśmy z parkingu.. to nagle cała 4 wybiegła dosłownie ze sklepu. Chyba liczyli na to, że nas zobaczą i się pozbijają.
W domu zaczęliśmy pomagać mamie. Nagle ktoś zaczął robić sobie żarty i z 2 razy zadzwonił do drzwi i uciekł. Ale tak już bywa.. Jeden z gorszych dni. Cieszył mnie jedynie fakt, że następnego dnia mieliśmy wyjechać w góry. No i tak się stało. Wsiedliśmy w 2 samochody i ruszyliśmy. Jechał z nami także wujek. Ja siedziałem w samochodzie z Paulem i wujkiem i z jego 2 dzieci. No ale.. :D gdy dojechaliśmy.. to ja czułem się tragicznie. Bolała mnie ciągle głowa i brzuch. Dobrze, że chociaż Paul bawił się dobrze :) bardzo chciałbym, aby wspominał ten pobyt w Polsce bardzo dobrze. Powietrze i ciśnienie w górach mi nie służy. No ale na szczęście wracamy do domu :) Mieliśmy jechać nad Morze, ale niestety rodzicom coś wyskoczyło. Udamy się innym razem:) .. rozmawiałem.. z rodzicami o powrocie do Nowego Jorku, a oni powiedzieli, że będziemy musieli wrócić w połowie sierpnia jednak. Długo nie zostaniemy. Spadł mi kamień z serca. Jednak nie zostaniemy tutaj. Nie wiem, po co reszta rodziny.. miesza się w nasze sprawy. Wiem, że moi rodzice też tęsknią za bliskimi.. . no ale w takim razie.. powinni liczyć się z tym, gdy się wyprowadzaliśmy.
Wybaczcie, że tak narzekam.. Liczę, że mnie zrozumiecie. Teraz jedziemy do Łęcznej, ale później znowu do Zamościa do dziadków. Tam zostaniemy przez kilka dni. Uwielbiam to miasto :) tam tak życie wolno płynie. Postaram sie odezwać wkrótce. 3majcie się !
Jestem osobą, która by wydrapała oczy komuś, kto nabija się z czarnego człowieka, gdy ten stoi obok. Po prostu bym wydrapała oczyska. Może by zaczęli patrzeć na to, co jest w środku, a nie jakim kolorem opakowane.
OdpowiedzUsuńPewnie, jedź tam. Zostaw nas tu w tej Polsce. My sobie spokojnie umrzemy od upału, a Ty jedź.
:P
Pozdrawiam!
ja Ci się nie dziwie, ułożyłeś sobie życie już w Ny i nagle byś miał wracać znowu do Polski.. ale nie przejmuj się znajomymi, widać nie byli aż takimi dobrymi znajomymi jak tak zareagowali :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Rodzina zawsze będzie tęsknić i chcieć,byście wrócili do Polski. Tak to już jest, nie zdają sobie sprawy,że gdzieś tam daleko ułożyliście sobie życie i przyzwyczailiście się żyć w "tamten" sposób. Myślę,że Twoi rodzice liczyli się z wyjazdem i nie będą chcieli co kilka lat zmieniać miejsca zamieszkania. :) Równie dobrze po roku pobytu w PL znów coś by się zmieniło- i znów musielibyście wyjeżdżać. Po co zmieniać coś,co jest dobre?
OdpowiedzUsuńPo burzy zawsze wychodzi słońce. Więc.. Z rodziną można się kłócić. A Ci, którzy teraz Cię nie pamiętają... Warto nazywać ich przyjaciółmi? Przyjaciela masz teraz. Na dobre i złe. Pozdrów Paula ode mnie.
Powodzenia!
Ruda
napisałam taki dłuuuuugi komentarz i mi sie usunął ;(((
OdpowiedzUsuńehh . no to teraz w skrócie , fajnie ze układają Ci sie wakacje w PL , trochę przykro mi z powodu Paula , ludzie w polsce są zacofani i nie mają wstydu , a co do twoich przyjaciół - brak słów .. szkoda naprawdę szkoda ze tak postąpili ;p
i nie obwiniaj rodziny , chcą was zatrzymać bo tęsknią , ale masz troche racji , trudno by było znowu układać sobie życie tutaj ;)
trzymaj się , aa mógłbyś dodać zdjęcie na którym jestes ty i Paul ? ;)
STACHA.
Nie jestem zdziwiona, że chcesz wrócić do NY <3 :D łożyłeś sb już życie <3 :D Pozdrów Paula <3 :D
OdpowiedzUsuńTrzymaj się :) masz Paula'a więc nie rozmyślaj o tych ludziach, których kiedyś uważałeś za przyjaciół może Ci zazdroszczą? ;) Jeśli Twoi rodzice chcieliby wrócić do Polski stawiaj się! Rób wszystko aby zostać w NY, bo tam możesz coś osiągnąć. Ja sama zaraz po skończeniu liceum będę chciała tam wyjechać ;P
OdpowiedzUsuńaaaa no i oczywiście pozdrowienia dla Paul'a ;p
OdpowiedzUsuńWitaj ^^
OdpowiedzUsuńO Twoim blogu dowiedziałam się przypadkiem przeglądając obrazki na kwejku. Zainteresowana weszłam i się zdziwiłam, nie... Zszokowałam, że takie niezwykłe historie dzieją się na prawdę. Sądziłam, że to albo wymysł powieściopisarzy, albo twórców filmów. Poszczęściło Ci się, kiedy odnalazłeś swojego prawdziwego przyjaciela. Oto dowód, że kolor skóry nie ma absolutnie żadnego znaczenia, tylko uprzedzenia i stereotypy budują nasz punkt widzenia. Przynajmniej tej części osób, która nie uznaje potencjalnej "inności". To głupie.
I nie musisz przepraszać, każdy czasem musi ponarzekać ;3 To jeden ze sposobów na odreagowanie stresu i cieszy mnie to, że podzieliłeś się z nami swoimi emocjami ^^.
Teraz pozostaje mi tylko życzyć Ci powodzenia przy pisaniu i miłego powrotu do Nowego Jorku ^^
Pozdrawiam :3
Super blog. Wchodzę regularnie. Masakra sama mam 15 lat i nie wiem czy mogłabym się odnaleźć w NY. Pozdrowienia znad morza dla Ciebie, Paula i rodzinki. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam jak piszesz ! Czytam to z takim zaciekawieniem jak książki ;D Mam marzenie. Mama się śmieje ze mnie -.- ,ale chce polecieć do NY i tam żyć. Może nie myślę trzeźwo, jednak marze o tym i to bardzo. Pozdrawiam ;D
OdpowiedzUsuńP.s. Pisałeś, że nie znałeś za bardzo j. angielskiego. Jak szybko się go nauczyłeś w NY ?
Cześć, Natan! Właśnie "pochłonęłam" wszystko, co do tej pory napisałeś. Jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak świetnie dałeś sobie radę z tą rewolucją w swoim życiu, naprawdę Cię podziwiam.
OdpowiedzUsuńPiszesz bardzo ciekawie, więc mam nadzieję, że nie będziesz zaniedbywał swego tak często odwiedzanego bloga. ;)
To co cię w życiu spotkało jest interesujące, prawdziwy american dream(nie zrozum mnie źle;). Piszesz bardzo ciekawie, twoje teksty są miłą, przyswajalną lekturą i tym mnie podbiłeś. Prawdziwy pamiętnik ale jest coś w historii, którą opisujesz, coś nieprawdopodobnego, coś w co nie umiem uwierzyć. Wydaje mi się, że każdy nowy czytelnik tego bloga będzie tak miał więc życzę ci sił żebyś wytrwał w pisaniu. Natomiast najbardziej zastanowiło mnie to czemu chłopie tak się lansujesz z swoim blogiem? NIE idź drogą na skróty jeżeli czytelnicy cię docenią to wierz mi blog stanie się popularny bez zbędnego afiszu. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTrafiłam na Twojego bloga zupełnie przez przypadek. Pomyślałam sobie" a co mi tam przeczytam kawałek pierwszego posta". No i przeczytałam pierwszy, potem drugi i trzeci, aż do samego końca. Czytając to czułam się jakbym czytała niezwykle ciekawą życiową książkę. Na pewno będę zaglądała tutaj regularnie. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam na Twojego bloga zupełnie przypadkowo i pomyślałam sobie " a przeczytam Twojego pierwszego posta". No i przeczytałam pierwszego, drugiego i trzeciego, aż doleciałam do samej góry. Bloga czyta się jeszcze lepiej niż niejedną książkę. Super strasznie mnie wciągnęło. Na pewno będę wchodzić tutaj regularnie.
OdpowiedzUsuńW tym kraju ludzie sa jacy są. Nie warto się przejmować tym co myślą. Wydaje mi się że Twoi znajomi bedą żałować że z Tobą nie porozmawiali, a rodzinie nie miej za złe że chcą was mieć blisko. To w końcu rodzina ;). Miłych wakacji dla Ciebie i Paula, obyście mieli jak najwiecej cudownych wspomnień.
OdpowiedzUsuńM.